W życiu kobiety są dwa momenty przełomowe: kiedy ktoś zwróci się do niej po raz pierwszy per "pani", oraz dzień, w którym ktoś ustąpi jej miejsca w tramwaju...
Oba już zaliczyłam.
Pierwszy przełom nastąpił w wieku nastu lat - (miałam wtedy chyba 13-14), gdy w sklepie ekspedientka zapytała: co dla pani? Dla PANI. Okropnie byłam z tego dumna, taka dorosłość bez dowodu osobistego, ha! W sekundę stałam się kobietą!
Drugi przełom nastąpił trzy dni temu. Ta tragedia spotkała mnie w tramwaju. Jakieś dziewczę chciało mi ustąpić miejsca, mimo że wsiadłam z mężem, i od razu skierowaliśmy się ku miejscom stojącym. Roześmiani i pełni energii, bo jechaliśmy do Rynku na jarmark bożonarodzeniowy. Rozumiem, gdybym wiozła tramwajem telewizor lub wsiadła z hipopotamem, ale tak???? Załamka.
I nawet nie mogłam zareagować jak moja przyjaciółka, rówieśniczka, w podobnej sytuacji tramwajowej. Bo ta dziewczyna jakoś mnie od tyłu zaszła, a przyjaciółka po prostu przytrzymała ramię młodzieńca, który usiłował poderwać się z miejsca, z cichym rozkazem: Ani się waż!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz