Minus dwa rano, nie było więc rady - trzeba było się dziś przyodziać w zimowe szaty.
Szaliki, czapki i futerka to atrybuty zaawansowanej zimy. Do pierwszego grudniowego dnia mamy jeszcze parę dni, ale spadł śnieg i temperatura, więc trzeba zimę zaakceptować. I tak już prawie wszędzie panuje świąteczna atmosfera - choinki stoją w centrach handlowych, a koleżanka "zaliczyła" już nawet "Cichą noc" jako podkład muzyczny w Almi Decor.
Nie będę się dziś na tej marketingowej paranoi skupiać, aczkolwiek presja, jaką wywiera na człowieka jest ogromna i słabsze jednostki ulegają. Mama właśnie mi oznajmiła, że znikają już ze sklepów co fajniejsze ozdoby choinkowe ("ludzie wszystko wykupują"), trzeba pomyśleć o prezentach ("ludzie wszystko wykupują") i generalnie co robimy na Wigilię (bo ludzie wszystko wykupują). Powiedziała, że palą jej się już podeszwy i musiałam wystąpić w roli strażaka, ale mama już taka jest - żadne argumenty zdroworozsądkowe Jej nie przekonają. Zaczęła szykować się do świąt. Nie wiem, czy dziś uszek nie zrobi, by zamrozić do Wigilii.
A ja luzik. W bliższej perspektywie i tak mam organizację Andrzejek, więc myślę o menu i atrakcjach.
Mimo wszystko zastanawiam się, co w tym roku muzycznie będzie mi tworzyło świąteczną atmosferę. Nie zapomnę ubiegłorocznych dwóch piosenek, które towarzyszyły mi przez cały grudzień, zostały w związku z tym nazwane kolędami. Gdy mama na Wigilie dopominała się kolęd, wmówiliśmy jej, że jedna to francuska kolęda. Oto ona:
http://www.youtube.com/watch?v=AQ9zeDd0mpg
To oczywiście genialna ZAZ z cudowna piosenką "Ja chcę..." .
Druga moja ubiegłoroczna kolęda to było przesłodkie wykonanie "Kiss on my list" przez zespół The Bird and the Bee (no może wycięłabym solo na klawiszach):
http://www.youtube.com/watch?v=V7rExwCkRYI
No więc, konkludując - ciekawe, co będzie w tym roku moją muzyczną obsesją świąteczną... Jeszcze się taka nie pojawiła, ale ma czas. Do grudnia..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz