Wczoraj był Międzynarodowy Dzień Mężczyzn (w Polsce obchodzony 10 marca) - trąbili o tym w lokalnym radiu od rana, więc chciałam bardzo jakoś mojego mężczyznę świątecznie dopieścić.
- Propozycję pójścia do kina na męski film "Wyścig" - odrzucił (bo był w kinie w niedzielę i ta dawka mu wystarczy),
- Propozycję zaudania się na koncert zespołu rockowego Muso (średnio mnie rock kręci, JEGO za to bardzo), co prawda w kinie, nie na stadionie - takoż odrzucił, bo chciał... posiedzieć w domu.
W domu w takie święto! Skandal! Usłyszałam jednak, że po weekendowym maratonie imprez (w piątek było wszak spotkanie Klubu Tatarkowego, w sobotę - imieniny kolegi, w niedzielę - moje urodziny), chce usiąść w fotelu i obejrzeć mecz. Ewentualnie wypić ze mną prosecco. O Bosz...
No to schłodziłam wspomniany trunek, zrobiłam jakieś azjatyckie zakąski z krewetek w cieście (mrożonka z Lidla) - nawet niezłe - i zasiedliśmy przed TV. Ale do meczu brakowało jeszcze 2 godziny, więc co - włączymy sobie jakiś film nagrany na dysk n-ki i będzie jak w kinie. Padło na "Mamma mia", widziany już ze sto razy. Ale jaki fajny!
Pijąc prosecco, zagryzając krewetkami przytupywaliśmy ochoczo do hitów Abby i po raz kolejny ze wzruszeniem śledziliśmy intrygę, mającą na celu ustalenie, który z 3 panów jest ojcem panny młodej.
No w sumie fajny był ten dzień chłopa!
Spóźnione acz serdeczne życzenia urodzinowe
OdpowiedzUsuńWitaj, Julku, bardzo dziękuję :-) A dla Ciebie spóźnione z okazji Dnia Mężczyzn!!! :- )))
OdpowiedzUsuń