sobota, 12 października 2013

Kociołkowanie

Przyznam szczerze, że nie nadążam z blogowaniem równolegle do wydarzeń, więc dziś opisuję kociołkowanie sprzed tygodnia. Pogoda była bajeczna i postanowiliśmy zrobić w ogrodzie ognisko - warunki akurat idealne na premierę kociołka, który dostaliśmy w prezencie  na srebrne wesele w... grudniu 2012 (sic!).

Najpierw trzeba było go napakować. Zaczęłam od wyłożenia dna skórą z boczku i 2 plastrami tegoż. Następnie na dno i boczki kociołka poszły liście surowej kapusty.

Kolejny krok to ładowanie warstwami warzyw i mięska: ziemniaki pokrojone w plastry, cebula, 0,5 kilograma mięsa drobiowego z podudzi (bez kości), papryka czerwona pokrojona w grube cząstki, znów ziemniaki, karkówka (1 kg) pokrojona w kostkę, cukinia pokrojona w grube plastry i tak dalej i tak dalej - ile Wam wystarczy składników i fantazji. Nie używałam soli do posypywania warstw, jedynie ziół i przypraw przeróżnych.

Mój kociołek jest 5 litrowy, więc w sumie  niewiele do niego wchodzi... To znaczy, niewiele w porównaniu do ilości planowanych uczestników biesiady. Dobrze wyszło, że 2 osoby w ogóle nie dotarły, bo w trakcie konsumpcji okazało się, że nasz kociołek jest 4-osobowy...

Ale ad rem. Na wierzch warstwowego nadzienia poszły kolejne plastry boczku i liście kapusty. Wreszcie kociołek został hermetycznie zamknięty, pokrywa została przykręcona (jak przed lotem w kosmos) i żeliwny gar został wstawiony do uprzednio rozpalonego ogniska. Było w nim trochę żaru i trochę niewysokich płomieni drewna owocowego.



Po godzinie wydobywania się smakowitych zapachów kapustkowo-warzywno-mięsnych zestawiliśmy kociołek z ognia i zdjęliśmy pokrywę. Naszym wygłodniałym oczom ukazała się pięknie sparzona kapustka, a pod nią: mniam mniam, przepysznie zmiękczone ziemniaczki, aromatyczne mięsko, warzywka udatnie ugotowane. Pachniało to tak smakowicie, że natychmiast rozpoczęliśmy degustację. Co za rozkosz dla podniebienia!

Jaki to wspaniały wynalazek - kulinarna atrakcja, nie dość, że smaczna, to jeszcze dająca okazję do biesiady na świeżym powietrzu. Polecam. Nie wiem, czy się jeszcze raz uda zrobić kociołek przed zimą w ogrodzie, ale może właśnie bogini Meteorologia będzie nam w październiku sprzyjać...









4 komentarze:

  1. No i tylko mogę zazdrościć.. nie mam ogrodu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, oj tam, wielbiciele kociołka nabywają takie specjalne paleniska na nóżkach, które można ustawić choćby na balkonie. Albo inaczej: można zrobić bośniacki kociołek, który znalazłam w już cytowanej kucharskiej książce "kardiologicznej": 0,5 kg jagnięciny, 0,5 kg wołowiny z kością, 3 cebule, 3 ziemniaki, 3 papryki zielone, 3 pomidory, czosnek, papryczka chilli, natka, koperek i przyprawy. Wszystko się do garnka wysmarowanego tłuszczem wkłada, warzywa i zioła w duże kawały tnie, mięsko w kostkę, doprawia, przykrywa folią aluminiową podziurawioną widelcem i do piekarnika na 200 stopni nagrzanego - piec 45 minut, potem zmniejszyć temp. do 180 i piec jeszcze 30 minut. Jeszcze nie robiłam, zostawiam sobie na miesiące niekociołkowe, ale może wypróbujesz wcześniej? Pozdrawiam serdecznie i smacznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za radę :), ale tu chodzi o klimat ogrodowy. Ale nadrabiam to tadżinem. Moja koleżanka przywiozła mi z Maroka duży i ciężki, ale prawdziwy gliniany. Przywiozła go w maju, ale nie mieliśmy czasu się spotkać, a chciałem go odpalić z nią. I stało się w niedzielę, wkrótce o tym napiszę. Ale frajda garniec gliniany na gazie, przyprawy marokańskie, danie marokańskie, dobre towarzystwo, no i kiszone cytryny!
    A nad balkonowym kociołkiem pomyślę w nowym sezonie

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak Cię chciałam pocieszyć, a zresztą, pogoda wkrótce uniemożliwi kociołkowanie, a do przyszłego roku coś wymyślisz.
    Nie wiedziałam, że tadżin daje się ustawić na gazie - był to jeden z powodów, dla którego go nie nabyłam. Ale jadłam tadżinowej pyszności - gołębia w migdałach, co foto-opisałam na tym blogu http://zabawnaliteraturka.blog.pl/2013/01/09/oko-na-maroko/
    Ciekawe, co wyście w tym naczyniu piekli.

    OdpowiedzUsuń