poniedziałek, 21 października 2013

Miedziany zwój z Qumran, czyli jak Beatka tropiła sekrety przeszłości

Przeczytałam książkę Vendyla Jonesa „Manuskrypty z Qumran”.

Sprawa tych odnalezionych w jakiejś grocie na pustyni Judzkiej niesamowitych zwojów intrygowała mnie od dawna, chociaż niewiele było o nich wiadomo. Na pierwsze wzmianki natknęłam się bodajże w późnych latach 80. XX w., co i tak było faktem już wtedy historycznym – zwoje odkryto przecież w 1952 roku! W jakiś sposób (nie będę się teraz nad tym rozwodzić) dla mnie wiązały się one z Templariuszami, którzy byli moją pasją przez kilkanaście ładnych lat. „Pożarłam” wówczas kilkadziesiąt książek na temat zakonu i podejmowałam nawet liczne podróże ich śladami po całej Europie.
I właśnie w 2005 roku, gdy zwiedzaliśmy m.in. twierdze krzyżowców na Bliskim Wschodzie objeżdżając Jordanię, potem Syrię i Liban, przybyliśmy do Ammanu, stolicy Jordanii. To miasto w starożytności nosiło grecką nazwę Philadelfia – pięknie, prawda? Zwiedzaliśmy wspaniale zachowane zabytki miasta, głównie rzymskie. Na tzw. cytadeli górującej nad Ammanem stoi naprawdę skromny budynek Muzeum Jordańskiego (na zdj. poniżej za Andrzejkiem w głębi,  z kopułą). 


W nim właśnie jest przechowywany niesamowity Miedziany Zwój z Qumran. Na zdjęciu stoję przy gablotce, w której jest prezentowany:


Jest to absolutny ewenement wśród odnalezionych papirusów, bowiem sporządzony został (jak sama nazwa wskazuje) na blasze miedzianej o 1 mm grubości, na której wyryto po hebrajsku 64 miejsca ukrycia niebywałych skarbów, należących prawdopodobnie do świątyni Salomona – a więc do Izraelitów. Tymczasem żydowski zwój nie jest ich własnością, ponieważ ta część wybrzeża Morza Martwego, gdzie leżą groty Qumran należała w latach 50-tych do Królestwa Jordanii. Izrael nigdy nie starał się o odzyskanie skarbu, a Jordańczycy jako Arabowie i muzułmanie wydają się być dziwnie przywiązani do hebrajskiego zabytku. Hmmm.
Jego treść jest tak zastanawiająca, że przez 4 lata jego odkrywcy ukrywali fakt znalezienia zwoju przed opinią publiczną – aż do 1956 r. Pierwsze jego tłumaczenie na angielski ukazało się w 1960 roku, a dokonał tego międzynarodowy zespół badaczy, w którym działał też polski ksiądz, biblista Józef Milik.
Kontrowersje wokół treści zwoju, która jest monotonnym wyliczeniem niewiarygodnych ilości złota, srebra, kadzideł i innych cennych przedmiotów (świątynnych) trwają i pewnie nigdy się nie skończą. Ale właśnie Vendyl Jones, w przekonaniu, że zwój opowiada szczerą prawdę podjął się próby odnalezienia miejsca ukrycia największej żydowskiej świętości – Arki Przymierza. Na razie bezskutecznie. Znalazł natomiast 600 kg kadzidła i buteleczkę z wonnościami - sprzed kilku tysięcy lat. Dlatego Jones wierzy, że Miedziany zwój mówi prawdę. I zrozumiałe, że miejsca ukrycia są nieprecyzyjne, by nie można ich było łatwo znaleźć.
W jaki sposób zwoje z Qumran łączyły się dla mnie z Templariuszami? Przez świątynię Salomona. Sama nazwa zakonu nawiązuje właśnie do niej. I to, że od zawsze ich podejrzewano, iż znaleźli legendarne skarby Salomona, dlatego stali się szybko tak potężni i majętni. No, ale spekulacje na ten temat to już materiał na całkiem inny post.

Dla mnie niezwykłe było przypomnieć sobie, dzięki lekturze książki Jonesa, że ten zwój widziałam na własne oczy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz