wtorek, 4 czerwca 2013

Odważny berecik

Zabawne spotkanie z sikorką mieliśmy, historyjka akurat do kącika ptaszęcego. Podczas pobytu nad jeziorem, siedzimy sobie na pięknej drewnianej werandzie w domku u znajomych. Pijemy kawę, jemy ciasto (nota bene sernik gotowany z wiśniami - pychaaaaa!!!!!) - przy takim niskim stoliczku kawowym. Nagle przylatuje na werandę sikorka, siada na oparciu pustego fotela, potem odważniej - na brzegu filiżanki z kawą, którą piła koleżanka i rozgląda się ciekawie. Nie poruszamy się, zafascynowani jej odwagą. Ptaszek uznaje, że sernik to jest to, co tygryski lubią najbardziej, zawisa nad talerzykiem z sernikiem w powietrzu jak koliberek, machając skrzydełkami z prędkością światła, daje nura po kęs i odfruwa. Widocznie sernik jej posmakował, bo za chwilę znów jest, znów siada tym razem na szklance z piwem, elegancko trzymając łapkami szkło, znów potem prezentuje nam cudny balet powietrzny, i nur do sernika. Wraca, przypuszcza, że wewnątrz  w domku są może większe zapasy dobroci, wpada więc tam, skacze po meblach, kanapie, aż dostrzega całą blachę sernika, stojąca na blacie koło lodówki i tam rozpoczyna ucztę. Jesteśmy tak zdumieni, że nie protestujemy, ba nie ruszamy się z miejsc, by jej nie spłoszyć.

Pierwszy raz widziałam tak odważnego ptaszka w bereciku, bo np. wróble znane mi są ze swej bezczelności - na wrocławskim Rynku potrafią ludziom skubnąć loda, siadają na stolikach kawiarnianych wystawionych przed lokalami i raczą się ciastami oraz okruszkami, skacząc po stołach między filiżankami w obecności "człowieków". Sikorki natomiast zawsze miałam za bojaźliwe - kiedy karmię je zimą na tarasie zazwyczaj są bardzo ciekawskie - zaglądają do mnie przez okno, oglądają doniczki i eksplorują otoczenie, ale gdy się tylko do nich wyjdzie - uciekają. Ta natomiast była wyjątkowo odważna. Było nas 5 osób, i taki tłum wcale jej nie przeszkadzał, może dlatego, że dwie z nich to "czarodziejki"?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz