niedziela, 19 stycznia 2014

Poznajcie Andzię

Niebieskiego motyla w rezultacie nie zaniosłam na włoski obiad (gicz okazała się wyborna, jak również zupa cebulowa na pierwsze i wybuchowe jabłka z pieca na deser) - bo go nie skończyłam, gdyż ponieważ wyschła mi srebrna konturówka, więc czeka dalej na finisz.

Za to anioł z masy solnej, który czekał od kilku... lat na pomalowanie

(zdążył w międzyczasie zgubić buty, skrzydło - naprawiałam go wytrwale) - dziś został odziany w sukieneczkę, biżuterię i generalnie stał się Andzią.

Czyż nie śliczna? A jaka sympatyczna! No, może trochę rozczochrana jest, ale to dlatego, że bardzo Andzia, po anielsku, jest zabiegana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz