Jesteśmy w Ornecie, czyli 500 km od domu. Zimno, jak to na północy, gdzie psy pupami szczekają, wrony zaczynają zawracać i ogólnie - koniec Polski, biegun zimna. Na noworocznym spacerze nieprzyjemna temperatura, chłód daje nam w kość, ale zażywamy świeżego powietrza, trudno, trzeba. Nagle mama patrząc na nogi Andrzejka odziane w dżinsy pyta z troską swego ukochanego zięcia:
- Andrzejku, masz kalesony?
Na co mój mąż:
- Tak, mamusiu, mam.
- Oj, to mądrze, bo tak zimno, pupa by ci zamarzła - ucieszyła się teściowa.
- Ale ja mam kalesony... w domu! - prostuje Andrzej.
zdj. bielizna.ehandlowy.pl
Jak to się stało, że ja wcześniej nie widziałam tego tekstu? Pewnie przez zagęszczenie wpisów na Zabawnejliteraturce- po prostu nie nadążam!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za kalesonową anegdotkę- aż się uśmiechnęłam do ekranu!
Agg