wtorek, 7 stycznia 2014

Tfurczość panny Beatki

Od kilku dni zmagam się z twórczą mocą.

Mam bowiem chęć (i moc!) namalowania obrazu olejnego. Tyle, że nie mam farb olejnych, jedynie plakatowe, więc miotam się tu i tam, ostatkiem sił powstrzymując się przed pomalowaniem ścian albo drzwi, czyli twórczością  w rozmiarze mega XXXL.

I dziś własnie,w  stanie tego twórczego rozstroju dostaję maila od przyjaciółki, której niedawno powierzyłam do oprawy (jako że jest zdolnym introligatorem) bardzo leciwą książkę kucharską mojej mamy, klasyczną już pozycję "Kuchnia Polska" wydaną w latach 50-tych XX w. Na niej to, jako 4-5 letnia dziewczynka, ćwiczyłam rysowanie i kaligrafię.  



 

Moja przyjaciółka zabrała się dziś widocznie do pracy, bo odkryła na stronach książki m.in. ten tutaj prezentowany po lewej rysunek niewątpliwie kobiety (a może to autoportret?) i przysłała mi jego skan z zapytaniem, czy to wczesny Picasso?

I wszystko mi się wyjaśniło, skąd te twórcze katusze. Otóż, mam je od... dziecka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz