Sylwestra spędzaliśmy jakieś 500 kilometrów od domu - na Warmii, w Ornecie. Wspaniałe pejzaże (mimo szarości grudniowych, bo śniegu tam też nie było), urokliwe ukształtowanie terenu, wioski pruskie z ceglanymi kościółkami urzekły nas wielce.
Ale najbardziej zadziwiła nas wielka mnogość bocianich gniazd w każdej wiosce, nawet tej najmniejszej, liczącej ledwie parę domów. Okazało się, że byliśmy na bocianim szlaku! Gniazda były jeszcze puste, ale i tak tworzyły fantastyczny bociani krajobraz. Wyobrażam sobie, co się tam dzieje w marcu, jaki ruch i trzepot skrzydeł oraz dziobów...
Warmia w ogóle jest przeurocza, jedną z konkluzji było postanowienie, że wrócimy na szlak w jakiś wiosenny długi weekend. Zrobimy wtedy lornetkowe polowanie na bociany. No i popłyniemy kanałem elbląskim, by poobserwować 200 innych gatunków ptaków, które się tu gnieżdżą sprawiając, że to ponoć raj ornitologów z całej Europy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz