Parenaście lat temu, gdy parkowaliśmy naszego (kultowego teraz) malucha na ruchliwej ulicy pod domem, o 4 nad ranem dzwonek do drzwi wyrywa nas ze snu. Andrzej w piżamie, półprzytomny otwiera, za drzwiami sąsiad, który informuje:
- Panie sąsiedzie, pana auto brało udział w wypadku samochodowym...
- Jak to w wypadku, przecież ja śpię????? - wyraził zdumienie samodzielnością autka zaspany mąż...
Chodziło o to, że sąsiad wracał z nocnej zmiany i zauważył, że w nasze auto wjechała polewaczka...
zdj. maxy.chh.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz