Maroko jest magicznym miejscem, które kojarzy mi się bardziej z baśniami tysiąca i jednej nocy, chociaż to nie ten rejon geograficzny, ale tak już mam! I nasz zaledwie 2-tygodniowy pobyt całkowicie to potwierdził. Głównie oczarowała mnie sztuka marokańska, rękodzieło "zwykłych" ludzi, z których każdy wydaje się Artystą. Te wszystkie przedmioty, które wytwarzają Marokańczycy są prze-prze-piękne. Ponadto podobały mi się pejzaże, architektura (bramy i dziury w murach) - baja, nie ma co!
W styczniu nie było zbyt upalnie, co widać po naszych strojach, zwłaszcza gdy przemieszczaliśmy się bardziej na północ czyli przez Fez, Marakesz, Rabat, Casablankę. Im bliżej Agadiru - słynnego marokańskiego kurortu - tym cieplej. O kosmetycznej stronie podróży napisałam w innym poście - "Tam, gdzie kozy rosną na drzewach"...
Przepraszam "oglądaczy" za chaos zdjęciowy - niestety nie umiem poradzić sobie z edycją zdjęć na blogu. Nie można ich ułożyć tak, jakby się chciało, męka.
Niezwykła wyprawa, dla nas baaardzo egzotyczna, zdjęcia doskonale odzwierciedlają koloryt tamtych miejsc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.