piątek, 1 marca 2013

Blog Roku, czyli smakosz w kinie

Rozstrzygnięto konkurs na Bloga Roku, którym został blog nazwany po angielsku dokładnie „od filmu do kuchni”. Jury orzekło, że pomysł był genialny – autorka bloga podawała w nim przepisy kulinarne, inspirowane konkretnym filmem.

No to teraz się pochwalę – ja też jestem genialna, a dokładnie od 15 lat, gdyż wtedy, w 1998 roku, pracując w redakcji miesięcznika „Dziewczyna” wymyśliłam dokładnie taki cykl tekstów, ale ukazał się (albo i nie, nie pamiętam) jeden, góra dwa, potem go tylko uaktualniłam i opublikowałam w piśmie dla... mężczyzn (CKM), w tworzeniu którego na początku uczestniczyłam. Zachowały się w archiwum moje propozycje na logo serii: Kino w kuchni, Filmowe delicje, Kuchnia filmowa, Smakosz w kinie, Z ekranu na stół… Podobnie jak autorkę tegorocznego zwycięskiego bloga - wówczas zafascynowało mnie połączenie filmu i kulinariów. Pomysł był jednak chyba zbyt nowatorski na tamte czasy, no i cykl ukazywania się długi (raz w miesiącu), więc sprawę zarzuciłam. Wówczas nikt o blogowaniu nie słyszał, komunikowano się za pomocą IRCA, potem dopiero stały się modne rożne chaty - strasznie prehistoryczne czasy dla młodych czytelników! Odgrzebałam jednak w archiwum te moje notki kulinarno-filmowe i je poniżej zamieszczam  ad memoriam. Kurcze, ja to jednak genialna jestem!

KREWETKI... W KINIE

Są filmy, które można oglądać sto razy. Są potrawy, które grają w filmach znaczące role. Zamiast patrzeć z zazdrością na ulubionych bohaterów, raczących się wyszukanymi potrawami na ekranie, sama przygotuj superdanie! Na przykład, koktajl z krewetek znany z kultowego filmu Blues Brothers. Przy okazji: krewetki to znany afrodyzjak...

"Blues Brothers" w reżyserii Johna Landis'a, z udziałem Dona Aykroyd'a i Johna Belushi'ego ma już kilkanaście lat, ale często powtarzany w TV wciąż bawi kolejne pokolenia widzów. Fabułka jest prosta: Jack (Belushi) wychodzi z więzienia po odbyciu kary za długi swojego ex-zespołu muzycznego. Czeka na niego brat, Elwood (Aykroyd). Obaj nie mają "pomysłu na życie", ale po sentymentalnych odwiedzinach w sierocińcu, w którym się wychowywali, oświeca ich: muszą założyć kolejny zespół, by zarobić 5000 $ na spłatę długów sierocińca. Udają się więc na poszukiwania pozostałych członków kapeli. Jeden z ex-muzyków jest szefem sali w ekskluzywnej restauracji. Blues Brothers wpadają tam w swoich niezbyt świeżych, czarnych garniturkach karawaniarzy, obowiązkowych melonikach i okularach przeciwsłonecznych. Siadają przy stoliku i zamawiają pięć koktajli z krewetek oraz butelkę szampana. Cóż, szykuje się prawdziwa uczta snobów! Jeśli już leci ci ślinka, koktajl z krewetek zrobisz w ten sposób:

składniki  (proporcje dla 4-ech osób):

40 dkg krewetek  (mrożonych po odmrożeniu lub konserwowych. W przypadku konserwy trzeba odcedzić sos i użyć go później);

0,2 l majonezu;

2 dkg keczupu i  parę kropli sosu Worcester;

odrobina koniaku;

0,1 l śmietany

przyprawy ( sól, pieprz, papryka);

zielona sałata.

przygotowanie:

Do majonezu wlej sos z konserwowych krewetek, a po wymieszaniu dodaj pozostałe składniki, oprócz krewetek. Koktajl podaje się w szklanych pucharkach lub kieliszkach do wina, które koniecznie trzeba wyłożyć listkami sałaty. Teraz ułóż elegancko krewetki na liściach, zalej majonezem. Ważny szczegół: przed podaniem koktajl należy dobrze schłodzić w lodówce!

Kiedy krewetki i szampan pojawiają się na stole, zachowanie braci pozostawia wiele do życzenia. Domyślamy się, że jest to formą szantażu na nieszczęsnym kumplu, by porzucił intratną posadę i wyruszył z nimi na muzyczną włóczęgę. Bracia urządzają niezły show: siorbią, mlaskają, jedzą  krewetki palcami, piją szampana z kieliszków do wody (zgroza!), przysiadają się do innych gości w restauracji. Jednym słowem, robią zadymę, a zadymy to ich specjalność. Osiągają swój cel. Zdesperowany kumpel idzie na każdy układ. Porzuca nudne, restauracyjne rewiry, by znów chwycić w ręce instrument i poczuć  wiatr przygody. Bo z "braćmi bluesa" nudzić się nie można... Film ma fajny klimat i wspaniałą muzykę. Dużo się w nim dzieje, bo bracia ogólnie są ścigani przez policję. W ogóle boki można na nim zrywać. I zasmakować w krewetkach...

 

KOLACJA NA TITANICU

Przepisy kulinarne prosto z ekranu filmowego! Superpomysł na wyjątkowy wieczór, magia kina w twojej kuchni. Możesz powtórzyć najwspanialszy romans ostatnich miesięcy. Zaproś kogoś wyjątkowego na kolację... na Titanicu!

Pamiętacie? W pierwszej części filmu, gdy Titanic dziarsko pruje fale oceanu, a pasażerowie I klasy pławią się w luksusie, rozwija się romans między ubogim (choć bogatym duchem) Jack'iem, a arystokratyczną Rose. Jack zostaje zaproszony na kolację przez narzeczonego Rose, który w ten wymuszony sposób dziękuje mu za ocalenie życia dziewczynie. Cal ma nadzieję, że Jack się zbłaźni i wszyscy będą mieli niezłą zabawę. Tymczasem chłopak pojawia się w białej koszuli i fraku pożyczonym od "niezatapialnej Molly". Włosy przygładzone brylantyną. Wygląda (prawie) jak dżentelmen! Goście zasiadają do stołu i toczy się interesująca konwersacja między Calem i Jackiem, zakłócana jedynie przez pytania kelnerów, dotyczące menu. Reżyser filmu J. Cameron bardzo starannie odtworzył realia, nawet te kulinarne. Titanic był najbardziej ekskluzywnym statkiem świata, a to co podawano do stołu w I klasie było bardzo wyszukane. Na początek więc biesiadnicy zamawiają łososia. Łosoś jest drogą i elegancką rybą, a jego ikra, zwana kawiorem to już najwyższy stopień kulinarnego wtajemniczenia (zwłaszcza z szampanem). Jeśli zatem zaplanowałaś równie snobistyczną kolację we dwoje, koniecznie popisz się łososiem. Podaj go jako preludium do prawdziwej uczty!



KOKTAJL Z ŁOSOSIA

Składniki: 1 puszka łososia w oleju, 0,2 l śmietany, musztarda, sok z cytryny, parę oliwek, 5dkg solonych orzeszków ziemnych, przyprawy (sól, pieprz), 1 ogórek konserwowy, sałata zielona

Łososia osącz z oleju (do miseczki, zaraz go wykorzystasz!), podziel ostrożnie na mniejsze cząstki. Olej z łososia (ok. łyżki) wymieszaj ze śmietaną, przypraw musztardą i sokiem z cytryny (do smaku). Dodaj drobno pokrojonego ogórka, pokrojone oliwki i orzeszki. Sałatę umyj, kilka liści zostaw do dekoracji, resztę pokrój w paski. Wszystkie składniki dokładnie wymieszaj i przypraw solą oraz pieprzem. Całymi liśćmi sałaty wyłóż dno szklanego półmiska lub dużych kieliszków do koktajlu, włóż łososia, polej sosem i wstaw do lodówki. Koktajl powinien być mocno schłodzony. Przed podaniem przybierz plasterkami cytryny. Możesz zaproponować do tego tosty.

Kolacja na Titanicu toczy się leniwie. Biesiadnicy zamawiają kolejne potrawy, m.in. jagnięcinę z sosem miętowym. My proponujemy coś lżejszego (i łatwiejszego do wykonania) dla twojego zgłodniałego po przekąsce mena...



ZUPA KOCHANKÓW Z WERONY

Składniki: 1 por, 1 seler (korzeń), 2 marchewki, jajko, 2 łyżki masła, 1 l wywaru z warzyw (w ostateczności rozpuść kostki bulionowe), 1/3 szklanki śmietany, zielona pietruszka, 4 kromki bułki pszennej, 2 łyżki tartego parmezanu (można kupić w małej puszeczce)

Tylko białą część pora pokrój w krążki. Seler i marchew obierz i pokrój w paseczki. Uduś warzywa na łyżce masła, do miękkości. Posól, popieprz, zalej wywarem i gotuj jeszcze 10 minut pod przykryciem. Miękkie warzywa wyjmij z zupy, zmiksuj i wrzuć z powrotem. Kromki bułki pokrój w kostkę i zrób grzanki: obsmaż na maśle. Ubij śmietanę z żółtkiem i parmezanem. Szybko wymieszaj ją z zupą, ale już nie gotuj! Rozlej do małych miseczek, posyp pietruszką i wrzuć grzanki.

Ta zupa działa jak afrodyzjak, więc twój gość może być bardziej zainteresowany tobą, niż deserem. Gdyby jednak był (przypomniawszy sobie stosy rurek z kremem, pomarańczy w lukrze, ciastek i innych delicji, które pojawiły się w salonie Titanica po kolacji), zaproponuj mu coś supersłodkiego:



BANAN W MIODZIE I ORZECHACH

Składniki: banan, masło, cynamon, łyżka miodu, różne bakalie

Na patelni rozgrzej masło, dodaj przekrojonego w poprzek bananka. Posyp cynamonem, polej łyżką miodu i przykryj pokrywką. Za chwilę posyp bakaliami i jeszcze raz przykryj. Podawaj deser prosto z patelni lub udekorowany dodatkowo jeszcze bitą śmietaną.

Czyż nie wyczarowaliśmy smakowitych chwil na Titanicu? Spróbuj, poczujesz się jak w filmie.

No i to by było na tyle…

©Beata Łukasiewicz

5 komentarzy:

  1. Kurcze, wiedzieliśmy że jesteś genialna. :-)
    Jednak kolacja na Titanicu źle nam się kojarzy ( coś w rodzaju: Jak iść na dno to z pełnym brzuchem) na głodnego jednak lepiej się pływa :-)
    Zupa Kochanków z Werony najbardziej nam przypadła do gustu/smaku, zrezygnujemy tylko ze śmietany, żółtka, reggiano parmigiano i bułki. Zamiast tego delikatna zasmażka z mąki gryczanej z cebulką + sos Tamari albo zwykły sojowy :-)
    Pozdrawiamy i uściskujemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Eheu, prawdę mówiąc to te przepisy są jakieś archaiczne (co tylko potwierdza ich autentyczność) - widzieliście łososia w puszce? I ten koktajl z krewetek to ma być takie aj waj?
    Sos tamari? Nie znam... Czy to ten z tamandrynowca?

    Pozdrawiam najwierniejszych czytelników,
    załamana brakiem popularności blogowej Be

    OdpowiedzUsuń
  3. ...łososia w puszce nie widzieliśmy ale lubimy, krewetki w puszce widzieliśmy. My mamy ostatnio fazę na zdrowe żarełko, szukamy starych przepisów modyfikujemy je i gotujemy trochę makrobiotycznie trochę wegetariańsko, mięso tylko indycze a zupki ponad wszystko, także jak widzimy jakiś przepis bez kości :-) to od razu nam się lampki w ślepkach zapalają i musimy wypróbować :-)
    A sos Tamari jest rodzajem japońskiego shoyu, czyli sosu sojowego. Ma charakterystyczny, bogaty i niepowtarzalny smak.
    Pozdrawiamy i uściskujemy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za wieści o sosie japońskim - slabo znam tę kuchnię, ale azjatyckiej (w szczególności tajskiej i kambodżańskiej) jestem mega fanką...
    A dziś pichcę na obiad zupę z soczewicy - pasuje Wam? To wpadnijcie, macie chyba odkurzacz z turbo doładowaniem??? To tylko 300 kilometrów :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak najbardziej pasuje, a z czerwonej czy zielonej?
    Tylko że turbodoładowanie nam się popsuło. :-)
    Smacznego.!!!!!!!!!!! :-)

    OdpowiedzUsuń